Początek historii – kiedy Polonez miał zmieniać świat
FSO Polonez – samochód, który dla jednych jest symbolem polskiej motoryzacji, a dla innych dowodem na to, że dobre chęci to za mało. A jednak, mimo mieszanych opinii, dziś coraz częściej mówi się o nim z nutą sentymentu. Dla pasjonatów klasyków Polonez to nie tylko „auto z PRL-u”, ale kawał historii na kołach. Kiedy w 1978 roku z taśmy na Żeraniu zjechały pierwsze egzemplarze, Polska wjeżdżała w nową epokę – bardziej stylową, bardziej zachodnią, choć wciąż po swojemu.
Projekt powstał przy współpracy z włoskim studiem Italdesign Giugiaro, co wtedy brzmiało jak zapowiedź rewolucji. Nowoczesne nadwozie, trójbryłowa sylwetka, większe bezpieczeństwo niż w maluchu czy dużym fiacie – w teorii miało być pięknie. Tyle że… realia socjalistycznej produkcji szybko sprowadziły marzenia na ziemię. Ale to właśnie ta nieidealność czyni dziś Poloneza tak ciekawym klasykiem.
Polonez w latach świetności – duma, kompromis i rzeczywistość
Na przełomie lat 70. i 80. Polonez był obiektem pożądania. Kto dostąpił zaszczytu odbioru „nówki” z FSO, ten miał wrażenie, że właśnie dołączył do elity. Auto wyglądało nowocześnie – przynajmniej na tle rzesz maluchów, syrenek i trabantów. Owszem, silniki pochodziły jeszcze ze starego Fiata 125p, ale całość miała zachodni pazur. Wersja z zegarami rodem z włoskiego auta sportowego czy elektrycznymi szybami (!) w późniejszych odmianach – to robiło wrażenie.
Nie było idealnie. Jakość wykonania i podatność na rdzę do dziś stanowią tematy legend, ale też… wspomnień. Bo przecież każdy zna kogoś, kto miał Poloneza, w którym odpadały listwy, a zamki żyły własnym życiem. I właściwie nikt się tym nie przejmował. W końcu to było „nasze”, polskie auto. Mimo problemów potrafiło przejechać setki tysięcy kilometrów, wozić rodziny, meble i pół osiedla nad morze bez większego marudzenia.
Polonez w wersjach, które (prawie) zmieniały jego los
Na przestrzeni lat pojawiło się wiele odmian Poloneza, które pokazują, że FSO naprawdę próbowało gonić świat. Był Caro, który wprowadził trochę zachodniego klimatu, Atu z modnym bagażnikiem sedan, Plus z silnikami Diesla, a nawet wersje eksportowe z kierownicą po prawej stronie. Nie zapominajmy też o wojskowych Truckach czy policyjnych „srebrnych świnkach” – każdy z nich ma dziś swoich amatorów.
Warto wspomnieć o egzemplarzu, który przeszedł crash testy Euro NCAP w 1997 roku (zaledwie dwa i pół gwiazdki – ale wtedy to i tak nie był zły wynik). Dla jednych śmieszne, dla innych dowód, że Polonez naprawdę był próbą stworzenia bezpiecznego auta dla każdego.
Dlaczego dziś Polonez wraca do łask?
Minęło ponad 25 lat od zakończenia produkcji, a Polonez stał się youngtimerem z potencjałem. Nowe pokolenie kierowców widzi w nim coś więcej niż tylko relikt PRL-u. Dla wielu to wspomnienie podróży z dzieciństwa, zapachów tapicerki i dźwięku silnika, który przypominał „mechaniczne życie”. Dla innych – tania brama do świata klasyków. Bo gdzie indziej kupisz coś z włoskim designem, tylnym napędem i duszą za kilka tysięcy złotych?
Dodatkowo, Polonez to samochód prosty, łatwy w naprawie i wdzięczny do modyfikacji. Internetowe fora i grupy zrzeszają setki pasjonatów, którzy wymieniają się poradami i częściami. „Polonez Crew” na spotach to już poważna społeczność, a nie kilku nostalgików z kluczem 13 mm.
Polonez jako youngtimer – czy warto inwestować?
Odpowiedź brzmi: tak, ale z głową. Ceny zadbanych egzemplarzy już rosną. Modele w oryginale, z niskim przebiegiem i dokumentacją potrafią kosztować kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wersje limitowane, jak 2000 Rally czy Coupe, osiągają status białych kruków. Za to egzemplarze do renowacji nadal kupisz „za grosze” – i to może być dobra droga dla kogoś, kto chce przeżyć przygodę z klasykiem bez kredytu na pół życia.
Przy zakupie warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
- Korozyjność – to największy wróg Poloneza. Obejrzyj progi, nadkola i podłogę.
- Wersję silnikową – najpopularniejsze 1.5 i 1.6 z gaźnikiem są proste, ale wersje z wtryskiem (GSi, GLI) zapewniają trochę więcej kultury pracy.
- Wnętrze – oryginalne obicia i zegary są coraz trudniejsze do zdobycia, więc zadbany środek to plus.
- Historia auta – unikaj „składaków”, czyli Polonezów złożonych z kilku innych.
Jak się tym dziś jeździ?
Polonez wymaga pewnej dozy wyrozumiałości. Nie prowadzi się jak niemieckie sedany, nie hamuje jak współczesne hatchbacki i raczej nie startuje spod świateł z werwą. Ale oferuje coś, czego nie dostaniesz w nowym aucie – charakter. Dźwięk silnika, lekko szumiące łożyska i to uczucie, że jesteś częścią historii, a nie tylko użytkownikiem maszyny. To trochę jak jazda z winylowej płyty – może nie idealnie czysto, ale z duszą.
Polonez zaskakuje też przestrzenią. Nawet wersje hatchback są naprawdę pakowne. Zawieszenie, choć proste, dobrze znosi nasze drogi. A kierowca czuje, że ma faktyczny wpływ na to, co dzieje się z autem – żadnej elektroniki, żadnych filtrów po drodze. Tylko ty, metal i analogowe emocje.
Małe modernizacje – jak zachować ducha klasyka i poprawić komfort
Niektórzy właściciele decydują się na subtelne modyfikacje. Wymiana zawieszenia na lepsze, zamontowanie alternatora o większej wydajności, współczesne opony – to drobiazgi, które poprawiają komfort bez odbierania autu ducha epoki. Najwięksi purystyczni pasjonaci trzymają jednak wszystko w oryginale, nawet jeśli oznacza to jazdę bez wspomagania i zadymione lusterka. I słusznie – w końcu o to chodzi w klasycznej motoryzacji.
Niedoceniany? Być może. Ale z pewnością wyjątkowy
Polonez nie zyskał światowej sławy, nie ma statusu ikony jak Beetle czy Mini. Ale ma coś, czego tamtym brakuje – naszą historię. To auto, które wychowało całe pokolenia kierowców, nauczyło podstaw mechaniki i rozbudziło motoryzacyjne marzenia. Dziś coraz więcej osób dostrzega w nim coś więcej niż tylko tanie auto z epoki. Polonez zaczyna być traktowany z szacunkiem, na jaki zasługuje – jako symbol ambicji polskiej motoryzacji, nawet jeśli plan się nie udał w pełni.
Jeśli więc szukasz klasyka z duszą, ale nie chcesz przepłacać – daj Polonezowi szansę. Może nie przyciągnie tłumów na zlotach jak Porsche 911, ale z pewnością przyciągnie wspomnienia, opowieści i szerokie uśmiechy przechodniów, którzy mrugną porozumiewawczo: „A ja też takim jeździłem…”
Najczęściej zadawane pytania
-
Czy FSO Polonez to dobry samochód na początek przygody z klasykami?
Tak. Jest prosty w budowie, tani w utrzymaniu i posiada dużą dostępność części. Idealny dla początkujących pasjonatów.
-
Jakie wersje Poloneza są najbardziej poszukiwane?
Wysoko cenione są wersje 2000, GSi, Caro MR’93 oraz limitowane Coupe. Rzadkie wersje eksportowe też potrafią zaskoczyć ceną.
-
Czy Polonez sprawdzi się w codziennej eksploatacji?
Może, ale z zastrzeżeniem – wymaga więcej uwagi niż nowoczesne auta. To raczej samochód do okazjonalnych przejażdżek.
-
Ile kosztuje utrzymanie Poloneza?
Części są tanie i łatwo dostępne, choć niektóre elementy wnętrza stają się rzadkością. Roczne koszty użytkowania to zwykle kilkaset złotych.
-
Jak z korozją w Polonezie?
To jego największy wróg. Warto regularnie konserwować podwozie i nadkola. Dobrze zabezpieczony egzemplarz posłuży długo.
-
Czy warto kupować Poloneza z LPG?
Tak, pod warunkiem że instalacja jest dobrze zamontowana i z homologacją. Polonezy świetnie znoszą gaz.
-
Który silnik jest najlepszy?
Najbardziej niezawodny to 1.6 MPI lub 1.6 GLI. Starsze 1.5 gaźnikowe mają urok, ale wymagają regulacji.
-
Czy Polonez to dobra inwestycja?
Tak – ceny rosną, a zainteresowanie klasykami z PRL-u cały czas się zwiększa. Egzemplarze w oryginale zyskują najwięcej.
-
Jakie są typowe usterki Poloneza?
Problemy z elektryką, luzy w zawieszeniu i korozja. Na szczęście większość napraw można wykonać samemu w garażu.
-
Gdzie szukać części do Poloneza?
Fora internetowe, grupy na Facebooku, giełdy klasyków, a także sklepy z częściami do Fiata 125p – wiele elementów jest wspólnych.

